Najnowsze wpisy


wrz 03 2011 Celebracja
Komentarze (0)

Ból towarzyszył wykluwaniu się mej odmienionej świadomości. Cierpienie powiązane z przemijaniem.

Chwila, w której mentalnie wygasłem. Najzwyczajniej: spaliłem się emocjonalnie, po to, by mój proch poniósł w siną dal wiatr.


Oczekiwałem w potoku chwil bezimiennego obrzędu, mogącego w sposób alchemiczny odmienić postrzeganie uczuć elementarnych. Proces miałby się odbyć przez pryzmat egzystencjalnych obowiązków wobec ego.

 

Obrzędem jest intymność.

 

Potrzeba tu celebracji, gdyż wiara w pojęcie jest smutnym śwadectwem naszego uzależnienia od gramatyki. Chwila namiętności czy balansowanie po krawędzi nieprzeczuwalnego daje mi mądrość do zmierzenia się z wyzwaniami, które sam przed sobą stawiam. Nieświadomie.

Wszechogarniająca mądrość zlewa się z dusza zmysłów. Posiadamy samokontrolę, która umożliwia nam wykształcenie apollińskich mechanizmów. Obawiamy się metamorfozy w nieokiełznanego Dionizosa. Zmysły winny być uniwersalne. Nie bądźmy ich rzecznikami - rzecznikami seksualnej rewolucji, którą wmawiamy w siebie w erze destrukcyjnych zachowań.

christoheaven   
sie 27 2011 Spójrz!
Komentarze (0)

Twórczość człowieka nacechowana jest intymnością. Niezależnie, czy to proza życia czy poezja uczuć. Zawsze za czynem kryje się więc jakaś spójna filozofia, która potrafi narodzić nową rzeczywistość. Kiedy otwieram się w rozmowie czy słowie pisanym, nawet w głupocie, pragnę upowszechnić wśród najbliższych fakt, iż poddawany jestem drastycznym torturom otoczenia. Zmieniam się wbrew własnej woli.

Gwałt zbiorowości.

Internalizacja.

Winny jestem odsłonić kurtynę prywatności. Nie chcecie rozmawiać oko w oko, a więc prowokuję. Działam występkiem. I czuję się dumnie, gdy się na mnie patrzycie! To impuls do rozmyślania: pamiętajcie, że jestem skłonny do melancholii, łez, skrywania twarzy w dłoniach...jednak dlaczego tak postąpiłem?
Ponieważ moja intymność porasta mchem :/

christoheaven   
lip 30 2011 Rzecz o świadomości i nieświadomości
Komentarze (4)

Zasrany bachor spalił drewnianą świątynię, opuszczoną przez wiernych. Wyznawców, któych dawno już uśmiercił bóg. To postawa nadczłowieka, reprezentanta pewnej idei, egzystującej w puszczy podświadomych myśli. Idei nowomowy.

 

Trzeba nam, drodzy Czytelnicy, uświadomić sobie, iż to, co instynktowne i dzikie, ma zawsze skutki destrukcyjne. Lecz aby mógł zajść nowy porządek, winniśmy zabić, zmasakrować i począć.

Instynkt to aletheia - antyczna prawda, tłumiona przez ciężar cywilizacji. To pewien archetyp, ku mojemu niezadowoleniu, zakrzewiony w dziejach ludzkiej myśli, przesądza jednak o pojmowaniu jakże ważnego elementu psychologii; archetyp zwany Sodomą i Gomorą. Gorszący i obsceniczny w swym kształcie, jednak - tylko i wyłącznie -  w oczach Jahwe. Czasy Abrahama nie sprzyjały gwałtownemu rozwojowi ludzkiej seksualności, pozostawając tematem tabu, suchym jak izraelska pustynia.

Trzeźwość pomniejsza, dyskryminuje i mówi "nie". Pijaństwo zaś poszerza, jednoczy i mówi "tak".

Dużo w tym racji Williama Jamesa, biorąc pod uwagę fakt, iż trzeba bodźca, by obudzić to, co nieświadome. Cenzura ego, pomimo że niematerialna, ma cechy typowo człowiecze. Z łatwością ulega, czy to ponętnej kochance czy niewielkim ilościom alkoholu. Podczas fazy REM natomiast pęka niczym anatomiczna błona, wysypując przed oczy śniącego symboliczne obrazy. Często chaotyczne, nie przypominające dzieł Dalego. Dopiero freudowska interpretacja pozwala na nadanie im jakiejkolwiek morfologii.

 

Dionizyjskie kopulacje w Tracji oraz konotacje z retoryką XX-wiecznych ideologów mają cechę wspólną: opierają się na nieposkromionej sugestywności i impulsywności.

 

Kiedy Dionizos przybył z Tracji w greckie góry, kobiety oszalały, udając się w tą nagą pielgrzymkę ekstazy. Ich Nauczyciel rzekł wówczas: występek prowadzi do pałacu mądrości (reinterpretacja boskiej postawy). Cały ten falliczny festiwal to polityka doświadczenia religijnego. Orgazm czy narkotyczny trip to sposób na poznanie namiastki sacrum, kwitnącej w naszym "id".

 

Taniec symboli w Norymberdze. Tysiące bladych twarzy, pozbawionych ludzkiej natury. I Szaman, prowadzący ich członki do wrzenia. Cały wszechświat wartości legł w gruzach, gdy na piedestale stanął niezrozumiany geniusz. Malarz. Artysta - wizjoner.

- Pastelą, naśladującą zachód słońca będzie krew.

Wąsata Vagina Dentata, pożera zbiorową świadomość młodych Arian. Czy rozumiecie? - to powtórne narodziny, zakrwawione płody żołnierzy były najbliżej malarskiej wizji Artysty. On obudził Noc, a podróż do jej kresu prowadziła przez milczenie świata.

Retorykę niewątpliwie zaczerpnął od Schopenhauera. Gwałtowne ruchy dłońmi powielał apologeta faszyzmu, apeniński brat A., Benito. I ta zewnętrzna wyższość nad pozostałymi...cud PR-u.

....

Dochodzę do wniosku, iż zarówno mi, jak i moim braciom i siostrom potrzebny jest idealny porządek. Nie pojmowany jako stricte pedantycznie, lecz jako miejsce dobre do życia. Rozwijania własnych uczuć i pasji. Stara świątynia chrześcijan kruszy się, choć nadal ją wizytuję. Rozmawiam z Bogiem, jednak milczy. Wierzę w Boga. Wierzę i w siebie. Pragnę jednakże, by ktoś pomógł mi zrozumieć wypadki, kształtujące i dewastujące zarazem moje otoczenie i historię. Preludium do theatrum mundi.

 

C.D.N.

christoheaven   
lip 27 2011 Majaki o wrażliwości I
Komentarze (1)

...całując zbielałe ramiona czułem, dane mi było odczuć chłód chrześcijańskiej cnoty.

Pragnąłem jednak założyć nową religię, coś na kształt indywidualnej wiary we własne uczucia.

Panowała we mnie bowiem dezintegracja tego, co ustalone i ukształtowane.

...odnalazłem Klejnoty Nocy - jej oczy, równie białe, niczym zamarznięty staw.

Świątynią Wieczności pozostaje serce, w którym zaklęta jest historia naszego doświadczenia.

...poczuliśmy niezidentyfikowane ciepło, wynikające z bliskości ciał. Pękające usta skwierczały jak gasnące ognisko. Od tego momentu obawiałem się Nocy, która obejmowała mnie swoimi bezgranicznymi ramionami. Jednak w głębi myśli pozostawała nieprzeczuwalna i ponętna.

christoheaven   
lip 25 2011 Pragnienia z czasu młodości
Komentarze (0)

***OSIĄGNĄŁEŚ JUŻ WYZNACZONE CELE?***

 

Niczego sobie nie wyznaczyłem. Niczego nie przemyślałem. Stoję bowiem cholernie sam na środku kamienistej drogi prowadzącej do...pierdolę, nie wiem gdzie!

Nagi. Obrabowany. Chory. Gnijący. Moje oczy sparaliżowane. Język schnący w agonii. Krew tłoczona z wielkim wysiłkiem. Sopy okaleczone ostrymi krawędziami skał.

Wschód i Zachód są ciemne. Żadnej świątyni. Żadnej kobiety. Żadnej zwierzyny. Nie spocznę na ziemi, gdyż pokaleczę plecy, dźwigające pusty bagaż.

Niczego sobie nie wyznaczyłem, ponieważ straciłem palce u rąk. Brak wszelkich szacunków, obliczeń, analiz...

Czy wspominałem, że wygasł zmysł wzroku?

 

***PODZIEL SIĘ ZE MNĄ SWOIM JA.***

 

Wędrowiec. Pustelnik. Nauczyciel. Szczyl.

Edukuję siebie i mą miłość. Mam zapadłe policzki i kły, rozrywające dotychczasowy kosmos ludzkości. Jestem witalnym Słońcem i namiętnym Księżycem. Soczystym Wschodem i Milczącym Zachodem. Niepowstrzymanym sercem i jątrzącą się raną, w której skręcają się niepokoje pokolenia. A tak przy okazji - kocham moich przyjaciół.

Teraz wierzę tylko w samotność. Odcinam się od zbiorowości, choć świadom jestem jej podatności na sugestie. Niewiele trzeba, by stać się aleksandryjskim wodzem. Jednak wybrałem inną drogę - w pamięci miałem słowa: "lud uśmierca swego guru".

Podnieca mnie ubocze.

christoheaven   
lip 25 2011 Pomóżcie mi odpowiedzieć!
Komentarze (6)

Rozwarstwienie emocjonalne targa mną niezmiernie od dłuższego czasu. Rozwarstwienie, rozumiane de facto - patologicznie. Przestrzeń - niczym popękana ziemia - między namiętnym przeżywaniem życia a skrajnym spacerem po linie człowieczeństwa.

Człowiek to lina, rozpięta między zwierzęciem a nadczłowiekiem. Przedtem, schodzę z wierzchołka nagiego szczytu, gdzie kontemplując wypadki ostatnich lat, staję przed dylematem własnej tożsamości - kim jestem?

- Czyż nie antyczni myśliciele zadawali sobie to retoryczne pytanie?

- Czyż nie Jezus starał się zdefiniować na nowo pojęcie egzystencji?

Przeto mam wyobraźnię i zmysły, by móc kształtować ścieżki, którymi podążam. Nadludzką moc kreacji - pozostałość po bożym nasieniu.

 

Kim jestem? Kim pragnę być?

Upitym instynktami bożkiem? Czy też krzewem życia, dzielącym między synów i córki owoce soczystej winorośli?

Kim jestem?

...Umęczonym ciałem, leżącym bezwładnie w szczelinie między życiem a śmiercią.

christoheaven   
lip 24 2011 Na dzień dobry - do widzenia...
Komentarze (1)

Spisywanie intymności - nie pierwszy raz tego doświadczam.

Blog jest wirtualnym gatunkiem dziennika, pamiętnika czy listu, ewenementem na rynku artystycznej kreatywności. Nie nazwałbym jednak tego prostytucją umysłu, kolokwialnym "wywalaniem" podświadomych brudów na światło dzienne, gdyż - w moim mniemaniu - to raczej chęć dzielenia się indywidualnymi doświadczeniami z innymi użytkownikami sieci. Zaproszeniem do demonicznego mikrokosmosu, zamieszkałego przez wspomnienia i wyrzuty sumienia.

 

Blog jest szansą na zrozumienie. Miliony anonimowych psychologów, zwykłych ludzi siedzących przed ekranem komputera obdarzy mnie być może współczuciem, a być może pogardą:

- Kurwa, żal mi tego człowieka!

- To fakt, jego słowa płoną niczym znicze. Płoną na mogile przemijających chwil...

- Pokochałam samodzielność jego myślenia.

 

Od zawsze pasjonowało mnie nazywanie rzeczywistości. Łączenie pojęć i materii.

To jak sącząca się krew, winna być efektem zadanego ciosu.

Pocałunek kobiety i mężczyzny - świadectwo bliskości.

Sprzedawanie własnego ciała w ciemnej alejce - efekt nieszczęścia i psychicznej ruiny.

Ujściem procesu łączenia jest spisywanie myśli w pewnym niechronologicznym uporządkowaniu. Samo "umieszczanie" ich w pamiętnikowym wszechświecie - do złudzenia przypomina kreację rzeczywistości przez Boga w Księdze Rodzaju. Światem fauny są u mnie jednak instynkty i popędy, a flory - kwitnące doświadczenia. Naturalnie: idolem jest pisarz, a boską ręką - pióro. W błękitnym strumyku kąpie się cnotliwa rusałka, a przez kamieniste pasmo gór przedziera się Filozof.

To kosmos, który pragnę ukazywać milczącym czytelnikom. Ujawnić cząstkę tego, co kryje mój język. Przełożenie myśli na język prozy i poezji. To będzie uścisk, z którego Was nie puszczę ;)

 

 

 

christoheaven